Docieram na dworzec kolejowy w Pogorzeli Warszawskiej, gdzie zakończyłem ostatni etap. Są tu dwa perony i dwie szyny. Czego chcieć więcej? Pociąg kursuje raz na godzinę. Chyba że kierunek podróży jest bez znaczenia. W takim wypadku można liczyć na dwa pociągi w ciągu godziny. Wygląd stacji nasuwa mi postapokaliptyczne skojarzenia i zastanawiam się, czy badania w pobliskim Narodowym Centrum Badań Jądrowych w Świerku przebiegają pomyślnie.
 |
Dworzec kolejowy w Pogorzeli Warszawskiej |
Idę wzdłuż torów do przejazdu kolejowego, po czym skręcam w prawo. Przy skrzyżowaniu stoi pomnik wzniesiony ku pamięci żołnierzy, którzy prowadzili akcje dywersyjne na linii kolejowej Otwock - Pogorzel - Pilawa.
 |
Pomnik upamiętniający żołnierzy prowadzących akcje dywersyjne w okolicy Pogorzeli |
W tym miejscu pozwolę sobie na małą dygresję. Proszę nie mylić z dywersją, choć w moim przypadku wystąpienie dygresji może spowodować, że nie powrócę już do głównego wątku. Otóż zawsze myślałem, że Mazowiecki Park Krajobrazowy jest świetnym miejscem na krótkie przejażdżki rowerowe, ponieważ z każdej strony jest ograniczony barierą, której nie da się niepostrzeżenie przekroczyć. Od północy – Marysin, Rembertów, Wesoła, od zachodu – linia kolejowa, od wschodu – szosa lubelska, a od południa Świder. No właśnie. Okazuje się na Park nie kończy się na Świdrze. Już pod koniec ostatniego wpisu napisałem, że wszedłem do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego, bo tak wyczytałem na mapie. Dziś przedstawiam oficjalne potwierdzenie – na poniższym zdjęciu tablica informacyjna.
 |
Wejście do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego od strony Pogorzeli |
Szlak prowadzi ścieżką utwardzoną czerwoną cegłą. Dookoła można podziwiać standardowe krajobrazy lasów Mazowsza.
 |
Sosny wzdłuż szlaku |
Nowością są występujące na wysokości Okołów betonowe bloki, które stanowią pozostałość wysadzonych bunkrów.
 |
Betonowe bloki stanowiące pozostałość bunkra |
Szlak skręca w prawo. Droga staje się piaszczysta. Rzut oka na mapę daje nadzieję na zobaczenie czegoś niesamowitego. Ciężko wyobrazić sobie, żeby osoby wyznaczające szlak, ot tak sobie, zboczyły z prostej drogi. Początkowo ścieżka wiedzie obok młodego lasu i niedawno zasadzonych drzewek.
 |
Uprawy leśne |
Należy iść pod górę i w dół, aby zobaczyć dalej, w górze, za drzewami, betonowe "coś". Trzeba się uzbroić jeszcze w odrobinę cierpliwości, by po chwili wejść na Białą Górę od wschodu. Na wierzchołku jest bunkier. Jest to punkt obserwacyjno - obronny wykorzystywany przez hitlerowców podczas II Wojny Światowej. Na tablicy obok jest przedstawiona pokrótce historia okolicznych terenów oraz plan wnętrza schronu. Ośmielony znajomością rozmieszczenia pomieszczeń, decyduję się wejść do środka.
 |
Wejście do bunkra na Białej Górze |
Nie jestem przyzwyczajony do takich miejsc, dlatego wchodzę z drżeniem serca. Zewnętrzne ściany, grube na dwa metry, zajmują sporą część powierzchni. W środku miejsca pozostaje niewiele. Poza tym jest ciemno. Trzeba się posiłkować latarką, którą, na szczęście, mam przy sobie. Podsumowując: wewnątrz jest ciasno, ciemno, zimno. Dobrze, że hitlerowców (ani nikogo innego) nie ma - zawał serca gwarantowany.
 |
Było wejście, jest i wyjście |
W najbliższej okolicy są transzeje i kolejny schron. Nie zachodzę do niego, ponieważ stoi przed nim grupa ludzi, a czas goni.
 |
Kopuła kolejnego schronu, z lewej strony widać dym |
Po kilkuset metrach szlak dochodzi do drogi, którą szedłem wcześniej. Po kolejnych metrach docieram do węzła szlaków rowerowych.
 |
Belgijski szlak rowerowy |
Rozglądam się na boki i na jednym z drzew widzę krzew?!
 |
Krzew na sośnie |
Mijam Kamień Leśnika ustawiony na pamiątkę zalesień w latach 1931 - 1935.
 |
Kamień Leśnika na pamiątkę zalesień w latach 30. XX wieku |
Docieram na Bagno Całowanie.
 |
Tablice informacyjne Bagna Całowanie |
Po prawej widzę Jezioro Czarne, na którego krańcu znajdują się chylące się ku wodzie brzozy.
 |
Jezioro Czarne |
Skąd wzięła się nazwa Całowanie? Ja nie zgadnę. Okazuje się, że od pobliskiej wsi Całowanie należącej do rodziny Całowańskich.
 |
Ostoja Bagno Całowanie |
Po wyjściu z bagien docieram po płytach betonowych do Janowa. Po dojściu do szosy Warszawa - Puławy muszę korzystać z mapy, bo nie widzę żadnych oznaczeń. Zamiast prosto w kierunku Otwocka Wielkiego szlak skręca w prawo, w stronę Otwocka Małego. Zaraz mijam gospodarstwo zajmujące się hodowlą owczarków niemieckich.
Kolejna dygresja. Czasem na płotach ludzie wieszają tabliczki z napisem "groźny pies", "dobiegam do furtki w 2 sekundy" i tym podobne.
Pytanie: co może wisieć na bramie hodowcy psów?
Odpowiedź: napis "ja tu pilnuję", a obok rysunek gospodyni z miotłą w ręcę.
Idę dalej. Sięgam do plecaka po wodę, a kilkadziesiąt metrów przede mną przez drogę przebiega łoś. Biegnie sobie beztrosko, łeb mu się chwieje. Z mojej strony konsternacja. Łoś? Tak blisko ruchliwej drogi? Gdy dochodzę do miejsca, w którym przed chwilą truchtał, jest już daleko. Na zdjęciu widać czarną plamę na horyzoncie.
 |
Na horyzoncie – łoś (proszę wierzyć na słowo) |
Muszę zaznaczyć, że dalej idę według mapy, która prowadzi przez Otwock Mały. Po drodze widzę jeden kierunkowskaz w lewo, a nieco dalej w prawo. Po wyjściu ze wsi nie zauważam, żeby szlak gdzieś skręcał, więc nie jestem pewny, jak prowadzi szlak. W alei potężnych lip znowu trafiam na oznaczenia. Prostą drogą dochodzę do Otwocka Wielkiego. Staję na przystanku. Dobrze, że wcześniej zorganizowałem transport, bo w niedzielę komunikacja nie kursuje. W każdym razie jedyny czytelny rozkład milczy na ten temat.
 |
Przystanek w Otwocku Wielkim |
Podsumowanie etapu 5. Pogorzel Warszawska PKP – Otwock Wielki PKS (15 marca 2015)
- Dystans: 11,8 km
- Postęp: 51,9 km / 239,5 km = 21,7%
- Dystans wg Endomondo: 15,13 km (64,29 km)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz