9 marca 2015

Emów, Otwock

Obiecałem sobie, że żaden wpis nie zacznie się od słowa "znowu", dlatego tym razem nie pozwoliłem sobie na zaspanie i jeszcze przed południem;) dotarłem do Wiązowny. Ruszyłem z przystanku ZTM Urząd Gminy. Wkrótce dotarłem do szosy lubelskiej i Karczmy Wiązowskiej, na przeciwko której były kierunkowskazy PTTK.

Karczma wiązowska



Na pobliskim parkingu wiele miejsc było zajętych, ponieważ w okolicy były organizowane biegi na orientację. Czerwony szlak jest tak świetnie oznaczony, że nie stanowi wyzwania dla biegaczy na orientację. Żadnego nie spotkałem po drodze.

Do Pogorzeli 14,7 km, zatem w drogę

Szlak ostro skręcił w lewo i wrócił do szosy, gdzie przeprawiłem się na drugi brzeg Mieni. Minąłem oczyszczalnię ścieków by po chwili podziwiać meandry Mieni w pełnej okazałości.

Huśtawka z opony, tym razem się nie skusiłem

Rzeka meandruje, a szlak wraz z nią. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że wcześniej szlak był wyznaczony bliżej koryta rzeki, ale brzeg został podmyty i szlak został przeniesiony. Raz oznaczenia widziałem na drzewach wzdłuż ścieżki. Innym razem kilka metrów dalej, nad samym brzegiem.

Ekoprzeprawa na Mieni

W pewnym momencie trafiłem na biały wykrzyknik (! – oznaczenie szlaku), ale nie udało mi się zachować dostatecznej czujności, bo po kilkudziesięciu metrach ścieżki, szlak pojawił się po prawej. Okazało się, że szlak odchodził od wydeptanej ścieżki w kierunku zakola rzeki.

Meandry Mieni 

Bartek Mazowiecki. Wiedziałem, że gdzieś musi być. Prawie straciłem nadzieję, że go zobaczę, ale wreszcie się na niego natknąłem. Gdy się to stało, nie miałem wątpliwości. Potężne drzewo. Wrażenie zaparło mi dech w piersiach.

Zdecydowanie najgrubszy pień tego dnia

Nie jestem fanem takich ujęć, ale zrobiłem pionowe zdjęcia. Ogrom tego dębu nie pozwolił na wykadrowanie go w innej orientacji.

Bartek Mazowiecki – pomnik przyrody

Wkrótce opuściłem las. Dalej szlak prowadził wzdłuż drogi gminnej, obok Domu Pracy Twórczej Mądralin. Jak widać z poniższego zdjęcia, ofertę poszerzono o centrum konferencyjne.

Mądralin – chwytliwa nazwa dla centrum konferencyjnego

Zaraz za zakrętem natrafiłem na tablice informujące o wejściu na teren gminy Otwock.

Gmina Otwock wita

Muszę dodać, że było to dla mnie zaskoczeniem. Patrząc wcześniej na mapę nie skojarzyłem, że Mlądz należy do gmin Otwock. Myślałem, że ominę ją szerokim łukiem. Uprzedzając fakty dodam, że przez sam Otwock przejeżdżałem pociągiem w drodze powrotnej. Czerwony szlak omija miasto.
Na chwilę przystanąłem na moście, aby spojrzeć na rzekę Świder.

Świder

Po kilkuset metrach asfaltowej drogi szlak odbił w drogę gruntową, która miejscami była podmokła.

Wierzbowa brama nad ulicą Żabią

Doszedłem do lasu, gdzie rosły sosny. Zwróciłem uwagę na to, że miały pnie grubsze niż na północy. Wkrótce znalazłem się w Teklinie.

Las sosnowy między miejscowością Mlądz a Teklin

Dalsza droga wymagała obejścia Europejskiego Centrum Zdrowia. Ten odcinek był wyjątkowo pofalowany jak na Mazowsze. Po wejściu na górkę, nastąpiło zejście w błotną kałużę.

Wcześniej czy później musiałem się natknąć na spore ilości błota

Podążając wzdłuż płotu Centrum Zdrowia, rzuciłem jeszcze raz okiem i dostrzegłem wieżę, której przeznaczenia się nie domyśliłem. Czasy księżniczek zamkniętych w wieżach minęły, więc nie dociekałem i ruszyłem dalej.

Za drzewami (nie) widać wieży nad Europejskim Centrum Zdrowia

Wędrowałem dalej w górę i dół, aż zobaczyłem, że przez drzewa prześwituje rozlewisko. Doszedłem do ogródków działkowych i zwróciłem się w stronę wody.

Zejście do rozlewiska w pobliżu ogródków działkowych

Wkrótce napotkałem kolejny biały wykrzyknik (!).

Biały wykrzykniku, nie boję się ciebie!

Muszę przyznać, że rozlewisko nieco utrudniało orientację. Aby dotrzeć do szlaku, należało je obejść:). W międzyczasie wyszedłem na cypel i zobaczyłem kaczki, z których niektóre pływały, a inne ślizgały się na lodzie.

Kaczory na lodzie

Minąłem górę Meran. Wyobrażam sobie, że w zimie musi być oblegana przez entuzjastów sanek. Doszedłem do Jabłonny. Za Jabłonną wszedłem do południowej części Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Na tym odcinku nie było widać ingerencji człowieka w las.

Gęsta ściana świerków z prawej strony

Dalej szlak prowadził wzdłuż Strugi Pogorzelskiej, która wiła się jak Mienia. Nie wydrążyła jednak tak głębokiego koryta. Można było zobaczyć jak jej zółtawa barwa odcina się od zieleni brzegów.

Struga Pogorzelska

Ostatecznie powłócząc nogami, wyszedłem z lasu i poczłapałem w kierunku stacji kolejowej, gdzie zakończyłem dzisiejszy etap.

Stacja kolejowa Pogorzel Warszawska

Podsumowanie etapu 4. Wiązowna ZTM – Pogorzel Warszawska PKP (8 marca 2015)

  • Dystans: 14,7 km
  • Postęp: 40,1 km / 239,5 km = 16,7%
  • Dystans wg Endomondo: 17,69 km (49,16 km)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz