Ciężko to przyznać, ale to już koniec. Dziś publikuję relację z ostatniego odcinka trasy. Postanowiłem zakończyć w mocnym stylu, dlatego przeszedłem cały szlak imienia Aleksandra Janowskiego mimo, że do domknięcia Warszawskiej Obwodnicy Turystycznej pozostała tylko jego część.
Zacząłem przed Urzędem Gminy Leszno blisko pętli autobusowej.
Wędrówkę zacząłem na stacji PKP w Modlinie. Dworzec sfotografowałem przy okazji ostatniej wyprawy, toteż bez zwłoki ruszyłem szlakiem czerwonym. Przed Wisłą szlak odbił w lewo. Po schodkach zszedłem na wał. Po przejściu półtora kilometra zobaczyłem pryzmy piasku wydobywanego z rzeki.
Trzy tygodnie to wystarczający czas na pozbycie się oparzeń słonecznych. Nadeszła pora, aby nabawić się nowych, dlatego wybrałem się na Północny Szlak Krawędziowy Kampinoskiego Parku Narodowego. Dokładniej, przeszedłem jego fragment od Teofilów do Modlina. Na dobry początek przywitałem się z łosiami.
Długo odkładałem publikację relacji z tego odcinka. Był on inny od pozostałych. Przede wszystkim prowadził głównie przez pola, co przy trzydziestostopniowym upale dało się odczuć. I czułem to przez kolejne dni, łagodząc skutki oparzenia słonecznego.
Zacząłem na stacji kolejowej w Brwinowie.
Zacząłem w Chotomowie na ulicy Partyzantów. Dochodzi ona do barier dzwiękochłonnych przy linii kolejowej w kierunku Nowego Dworu Mazowieckiego. Idąc na północ, na skraju lasu minąłem obszerną wiatę, a dalej na lewo od drogi ogródki działkowe Derlacz.