22 lipca 2015

Modlin – Chotomów

Wędrówkę zacząłem na stacji PKP w Modlinie. Dworzec sfotografowałem przy okazji ostatniej wyprawy, toteż bez zwłoki ruszyłem szlakiem czerwonym. Przed Wisłą szlak odbił w lewo. Po schodkach zszedłem na wał. Po przejściu półtora kilometra zobaczyłem pryzmy piasku wydobywanego z rzeki.

Pryzmy piasku wiślanego

Szedłem dalej wałem, wypatrując, czy szlak nie odbija w którąś stronę. Rzeczywiście przy alei wierzb zobaczyłem, że szlak oddala się w kierunku Wisły.

Wierzbowa aleja
Zszedłem i zapuściłem się głębiej, dostrzegając kolejne coraz bardziej niewidoczne i zamazane oznaczenia szlaku. W pewnym miejscu szlak się urwał. Droga skręcała w lewo, a na wprost wśród wysokich chwastów była wydeptana ścieżka. Zgodnie z wielokrotnie sprawdzoną maksymą: "Jeżeli szlak nie skręca, idź prosto." ruszyłem naprzód, aż zatrzymałem się kilkanaście metrów od brzegu Wisły.

Tuż nad Wisłą
Gdy szedłem wałem nie mogłem dostrzec wody, bo zasłaniały ją drzewa. Dlatego, gdy stanąłem przy brzegu, nie żałowałem błądzenia. Wróciłem do drogi i ruszyłem na wschód. Nadal nie widziałem oznaczeń szlaku, a droga stawała się coraz bardziej dzika. Tak wyobrażałem sobie amazońską puszczę.

Nadwiślańska knieja
Uznałem, że pora wracać na wał. Znalazłem wydeptaną ścieżkę, którą wyszedłem na pole. Posuwając się wzdłuż jego granicy, doszedłem do północnego krańca, gdzie było widać ślady ognisk. Dalej było zagłębienie, zarośla, a resztę zasłaniały drzewa. Jeden gruby pień leżał zwalony, łącząc przeciwległe brzegi. Poszedłem dołem po grząskim gruncie, ale uznałem, że należy się wycofać, aby nie zostawić obuwia w błocie, nieprzenikniona ciemność lasu po drugiej stronie też nie nastrajała optymistycznie. Nie było sensu iść na wschód, gdzie stała woda. Przeszedłem kilkadziesiąt kroków na zachód, aż ujrzałem przecinkę w lesie i wał. Wystarczyło przedrzeć się przez półtorametrowe pokrzywy i inne chwasty. Gdy zszedłem niżej znów straciłem cel z oczu, ale tym razem wiedziałem, że niewiele mi brakuje, aby do niego dojść. Przebijałem się systematycznie, aż w końcu się udało.

Łąka, na której ukrywały się jelenie
Z wału dostrzegłem wystającą spomiędzy traw główkę jelenia. Gdy się skoczył, zobaczyłem, że w ślad za nim podążył jeszcze jeden. Po kolejnych kilometrach doszedłem do drogi numer 630, gdzie zakończyłem pierwszy etap wędrówki i zacząłem marsz przez Lasy Chotomowskie.

Lasy Chotomowskie
Minąłem plażę w Trzcianach. Mniej więcej półtora kilometra dalej przeoczyłem miejsce, w którym szlak skręcał z leśnej drogi w prawo w wąską ścieżkę. Nadłożyłem kilkadziesiąt metrów, ale udało się wrócić na właściwy szlak. Przeszedłem jeszcze obok rozległego obszaru upraw leśnych i dotarłem do Chotomowa. Szybko znalazłem się na stacji kolejowej.

Stacja PKP Chotomów

Podsumowanie etapu 18. Modlin, PKP – Chotomów PKP (12 lipca 2015)

  • Dystans: 19 km
  • Postęp: 217,1 km / 235,9 km = 92,0%
  • Dystans wg Endomondo: 21,22 km (264,48 km)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz