Wysiadłem z pociągu do Warki i od razu znalazłem się na szlaku. Przeszedłem przez Zalesie Górne ulicą Sarenki, mijając po drodze kościół pod wezwaniem św. Huberta.
 |
Stacja kolejowa w Zalesiu Górnym |
Skręciłem w ulicę Akacjową, by znaleźć się w Chojnowskim Parku Krajobrazowym.
 |
Wyschnięty kanał w Chojnowskim Parku Krajobrazowym |
Marsz przez las nie trwał długo. Wyszedłem na ulicę Władysława Jagiełły, wzdłuż której był wykopany płytki rów. Co kilkadziesiąt metrów umieszczone były betonowe skrzynki gazowe, za którymi ciągnęły się nieużytki.
 |
Skrzynki gazowe wzdłuż przedłużenia ul. Władysława Jagiełły |
Tak doszedłem do Łbisk. Przeszedłem między zabudowaniami i znowu znalazłem się przed lasem.
 |
Krajobraz wzdłuż ścieżki za Łbiskami |
Wkrótce zaczął kropić lekki deszczyk, zniechęcając do robienia zdjęć. Jednakże uchwyciłem, że w lesie jest coraz więcej zieleni. Na drzewach pojawiają się liście.
 |
Coraz więcej zieleni w lesie |
Doszedłem do Rezerwatu Przyrody Biele Chojnowskie.
 |
Granica Rezerwatu Biele Chojnowskie |
Rezerwat rozdziela szosa Piaseczno – Grójec, przy której znajduje się cmentarz żołnierzy rosyjskich i niemieckich walczących w 1915 roku nad rzeką Jeziorką.
 |
Cmentarz wojenny 1915 r. |
Dalej szlak prowadzi przez teren rezerwatu. Ochroną objęty jest tu wiciokrzew pomorski. Jego pochodzenie na tym terenie jest tajemnicą, ponieważ, jak nazwa wskazuje, normalnie rośnie w pasie przymorskim. Pnącze to słynie z pięknych, czerwonych kwiatów. Niestety rozwijają się w maju, więc jeszcze za wcześnie, żeby móc je zaobserwować. Rezerwat opuściłem w okolicy leśniczówki Biele – siedziby Leśnictwa Bogatki.
 |
Staw w okolicy leśniczówki Biele |
Dalej szedłem wzdłuż ogródków działkowych do szosy Piaseczno – Tarczyn.
 |
Droga wzdłuż ogródków działkowych |
Tu zobaczyłem pierwszy drewniany, wyjątkowo świetnie zachowany w porównaniu z innymi, kierunkowskaz PTTK. Znajdujący się poniżej czarny wykrzyknik nie zrobił na mnie większego wrażenia niż tabliczka przybita do drzewa.
 |
Drewniany kierunkowskaz przy szosie Piaseczno – Tarczyn |
Przeszedłem przez las zlożony z wysokich drzew, między którymi było mało krzewów. Czułem się jak w dobrze utrzymanym parku.
Zaczęło się przejaśniać, opady ustały. Wyszedłem na otwartą przestrzeń. W pobliżu zobaczyłem bażanta – strasznie płochliwe zwierzę. Nawet nie próbowałem wyciągać aparatu. W mgnieniu oka skrył się w krzakach.
 |
Na horyzoncie lokomotywa |
Drogą polną doszedłem do torów kolejki wąskotorowej. W pobliżu znajdowało się kilka wiat. Pod jedną z nich urządziłem postój.
 |
Wagony w okolicy Runowa |
W pobliżu zrobiłem zdjęcie niebieskim kwiatom. Wiele ich wcześniej minąłem. Tu rosło ich najwięcej.
 |
Niebieskie kwiatki |
Szedłem dalej, mijając liczne mrowiska. Każde z nich generowało głośny szum. Nigdy wcześniej nie zwróciłem uwagi na to, aby mrówki tak głośno pracują.
 |
Szumiące mrowiska |
Doszedłem do utwardzonej drogi i po przejściu kilkudziesięciu metrów znalazłem się na szosie. Udałem się w kierunku Wólki Prackiej.
 |
Drzewa z białymi kwiatami niczym przyprószone śniegiem |
Za kapliczką skręciłem w lewo, na wschód. Tu zaczął się najtrudniejszy fragment wędrówki. Droga była nierówna i tragicznie zaśmiecona. Obok szła równoległa droga i ciężko było się rozeznać, która jest właściwa. Nie było to problemem do czasu, aż zaczęły się rozchodzić, co nastąpiło za skrzyżowaniem z inną polną drogą. Kierowałem się na wprost po zarośniętej drodze. Dalej już regularnie mijałem oznaczenia czerwonego szlaku. Nie wiem, czy idąc sąsiednią drogą nie widziałbym świeższych. Nie wnikałem. Dotarłem do lasu. Tu moja uwaga została osłabiona lub zabrakło białego wykrzyknika. Stanęło na tym, że zamiast szlakiem zacząłem iść wzdłuż linii wysokiego napięcia. Doszedłem tak do drzewa z niespotykanymi czerwonymi listkami. Zrobiłem mu zdjęcie. Wtedy też spojrzałem na mapę i zorientowałem się, że muszę zawrócić.
 |
Czerwone listeczki |
Wróciłem do ostatniego skrętu i wszedłem między krzaki pod linią wysokiego napięcia. Zaraz ujrzałem oznaczenie szlaku. Szedłem prosto, do końca ścieżki, a następnie skręciłem w prawo, na północ. Wiedziałem, że idąc prosto dojdę do celu. Minąłem jeszcze ogrodzenie z drutu kolczastego ciągnące się przez kilkaset metrów. Jak się później dowiedziałem znajdował się za nim Radiowy Ośrodek Nadawczy Warszawa / Leszczynka. Było to centrum mające w swoim zasięgu Europę Zachodnią, Skandynawię oraz państwa za wschodnią granicą Polski.
 |
Oznaczenie szlaku na płocie z drutu kolczastego |
Wreszcie znalazłem się u celu, przy Cmentarzu Południowym. W związku z tym, że do odjazdu autobusu miałem trochę czasu, postanowiłem przejść do kolejnego przystanku. Szlak obchodzi cmentarz, szedłem zatem wzdłuż ogrodzenia.
 |
Dom Przedpogrzebowy przy bramie południowej |
Cmentarz Południowy został oddany do użytku w 1999 roku i jest najmłodszą nekropolią w stolicy. Jest świetnie utrzymany tak jak i tereny wokół niego.
 |
Drzewka rosnące obok miejsc parkingowych |
Pustka mnie uderzyła. Mimo niedzieli panował absolutny spokój, który dosokonale komponował się z tym miejscem.
 |
Szlak przebiega wzdłuż ogrodzenia cmentarza |
Doszedłem do przystanku przy bramie wschodniej. Szczęśliwie pogoda sprzyjała dzisiejszej wędrówce. Dopiero w drodze powrotnej rozpadało się na dobre.
 |
Przystanek ZTM, Cmentarz Południowy Brama Wschodnia |
Podsumowanie etapu 10. Zalesie Górne – Antoninów, cmentarz (26 kwietnia 2015)
- Dystans: 13,9 km
- Postęp: 101,3 km / 239,5 km = 42,3%
- Dystans wg Endomondo: 21,47 km (131,12 km)
Komentarz do odległości: Jestem przekonany, że dystans w kilometrażu jest zaniżony. Mimo, że wynik z Endomondo jest zawsze wyższy niż w rzeczywistości różnica nigdy nie była tak znaczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz